Anna Kamieńska (1920-1986), poète, essayiste, écrivaine, traductrice de la poésie folklorique des langues slaves, explique pourquoi la traduction de la poésie est impossible et pourquoi elle a lieu ; que la traduction de la poésie implique la traduction de la culture, qu’elle est une transfusion et une lutte.

 

Czy przekład poezji jest możliwy ?

Nie, przekład poezji na inny

język nie jest możliwy.

Z jakiego mianowicie powodu ?

Jest ich kilka. Oto one :

Poezja jest tym rodzajem literatury, w którym największą rolę odgrywa forma językowa. Sama poezja jest swoistą formą językową. Tutaj ważne i najważniejsze są wszystkie wartości wyrazu : brzmienie, wiązanie słów, a nawet więcej – przestrzenie między słowami wypełnione skojarzeniami dźwiękowymi, funkcjonującymi tylko w danym języku. Poza tym każdy język ma swój rytm mowy, określany przez długość słów, rozłożenie akcentów, intonacje zdaniowe, charakter melodyjny lub szorstki, dużą lub małą liczbę współbrzmień naturalnych i gramatycznych.

Do tego dołączają się inne, równie ważne przeszkody. Słowo jako takie nie jest nigdy zupełnie nagie. Ma ono otoczkę skojarzeń znaczeniowych właściwych danej kulturze. Dlatego słowa wiersza promieniują w głąb. Najdokładniejszy przekład słownikowy bywa często przekładem najogólniejszym. Dotyczy to nawet słów podstawowych i najprostszych.

Tak więc trzeba by przekładać nie tylko poezję na poezję, nie tylko język na język, ale także kulturę na kulturę.

Jeśli przekłada się utwory z dawnych epok, trudności stają się jeszcze bardziej skomplikowane i można by dodać, że musimy przekładać wówczas jeszcze i epokę na epokę.

Wynika z tego wyraźnie, że przekład poetycki nie jest możliwy, jak brzmiała odpowiedź na początkowe pytanie.

A więc wszyscy parający się przekładami poetyckimi porywają sie na rzeczy niemożliwe i dokonują czynów z założenia absurdalnych.

Ponieważ jednak czynią to i ponieważ te absurdy stają się niekiedy w cudowny sposób realne, znaczy to, że istnieje coś, co pozwala czasem na urzeczywistnienie tego absurdu.

Poza wszystkimi różnicami kultur i języków istnieje jakaś zasadnicza jedność doświadczenia ludzkiego, która sprawia, że rozumiemy się wbrew wszystkiemu, co dzieli nas i w czasie, i w przestrzeni.

Zresztą tak mocno uzasadniony sceptycym w stosunku do problemu przekładu poetyckiego ma chyba odpowiedniki w wielu przejawach ludzkiej działalności, a nawet egzystencji.

Bo postawmy sobie pytanie : Czy możliwa jest w ogóle poezja ?

Nie. Oczywiście, że poezja jest niemożliwa. [...].

A jednak istnieje. I towarzyszy człowiekowi bodaj od czasu, gdy nauczył się mówić. Mamy bardzo wielu poetów. Lecz dopiero kiedy uprzytomnimy sobie, jak bardzo niemożliwa jest w istocie poezja, przestaniemy się dziwić, że powstaje ciągle wiele złych wierszy. Zaczniemy natomiast podziwiać cud powstawania niekiedy wierszy dobrych. [...]

Jakkolwiek brzmiałoby to dziwnie – ludzie najpierw porwali się na to, co najtrudniejsze, na przekładanie kultury na kulturę, a nie utworu na utwór, co dałoby się także określić jako przekładanie człowieka na człowieka.

Najpierw więc przekładano kulturę na kulturę. Tak można by określić to, co Rzymianie czynili z kulturą grecką. [...]. Jeszcze w przekładach literackich okresu Renesansu dominuje ogólniejsza koncepcja przekładu kultury na kulturę i epoki na epokę. Tak przecież przekładał Kochanowski Psalmy Dawidowe i Horacego. Tak tragedię grecką przekładał na swój aktualny dramat polityczny.

Samo słowo « spolszczenie » zawierało właśnie to przeniesienie całkowite w obszar innej kultury, Ignacy Krasicki nawet nazwisko La Fontaine’a spolszczał na Źródłowicza.

Dopiero później, po globalnej koncepcji przekładania epoki na epokę i kultury na kulturę, próbowano przekładu utworu na utwór, czyli człowieka na człowieka z zachowaniem całej jego indywidualności. Rozumieć tu trzeba oczywiście człowieka jako przedstawiciela danej kultury, a także jako specyficzny temperament twórczy, osobowość, poglądy, stosunek do języka, a więc ogólnie biorąc – styl. [...]

Na określenie tego fenomenu, jakim jest przekład poezji, wymyślono wiele obrazowych metafor. Są one często powtarzane do znudzenia i są tylko jeszcze jednym dowodem absurdalności samego zjawiska.

Transfuzja – ta metafora Jana Śpiewaka – jest jedną z najtrafniejszych, bowiem oddaje właśnie coś z żywotności utworu poetyckiego. Przetaczanie krwi to zabieg precyzyjny, przy którym żywa tkanka przenika w żywe naczynie innego organizmu.

Sama użyłam w swoim czasie metafory walki, mocowania się dwóch sił. W utworze poetyckim ostatecznie najważniejszą rzeczą są jego wewnętrzne dynamizmy. W przekładzie poetyckim, w samym jego procesie jest właśnie aktywna próba sił. Przekład jest jakby mierzeniem się z kimś, kto nie jest przeciwnikiem, a jednak stawia opór, broni się, broni swojej autonomii i niepowtarzalności. To są przecież cechy każdego prawdziwego utworu poetyckiego. To, co jest w nim powiedziane, może być powiedziane tylko w ten jedyny sposób. Tymczasem chcemy mu wydrzeć tę niepowtarzalność. Mówimy : - Ustąp, ustąp coś z siebie, otwórz się, daj się powtórzyć, daj się powiedzieć raz jeszcze.

-Nie – brzmi odpowiedź. – Jestem szczelnie zamknięty i nie można mnie odtworzyć ani powiedzieć inaczej. Jestem dosłownie tym, czym jestem. Gdyby dało się mnie powiedzieć innymi słowami, przestałbym być sobą, stałbym się czymś zupełnie innym. [...]

Język, zmieniając się w czasie, zmusza ciągle do nowych interpretacji arcydzieł dawnych. Kultura w każdym stadium rozwoju chce się jakby przejrzeć w zwierciadle dawności, chce się w nim sprawdzić. Stąd odczuwana przez każdą niemal epokę potrzeba nowego przekładu dzieł klasyków, znanych już z danych tłumaczeń. [...].


***

Anna Kamieńska, « Pochwała niemożliwości », Literatura na Świecie, 1972 no 12, dans : Edward Balcerzan, Ewa Rajewska, Pisarze polscy o sztuce przekładu 1440-2005, Antologia, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2007 (éd. 2), p. 258-261.